wtorek, 22 października 2013

Skupiam się, kiedy prowadzący pyta, czy Peeta zostawił w domu dziewczynę. Peeta waha się i bez przekonania kręci głową.
- Przystojniak z ciebie – zauważa Caesar. – Na pewno jest w twoim życiu jakaś szczególna dziewczyna. Przyznaj się, jak ma na imię?
- Rzeczywiście, znam jedną wyjątkową dziewczynę – przyznaje Peeta w końcu. – Podoba mi się, odkąd sięgam pamięcią, już od pierwszego spotkania, ale do tegorocznych dożynek na pewno w ogóle nie wiedziała, że istnieję.
Przez widownią przetacza się pomruk współczucia. Nieodwzajemniona miłość zawsze budzi sympatię.
- Ma narzeczonego? – dopytuje się Caesar.
- Nie mam pojęcia, ale podoba się wielu chłopakom – mówi Peeta.
- Wobec tego wiem, jak powinieneś postąpić. Wygraj igrzyska i wróć do domu. W takiej sytuacji na pewno ci nie odmówi, zgadza się? – pyta Caesar zachęcającym tonem.
- Wątpię, aby to się sprawdziło. Zwycięstwo… W moim wypadku nie załatwia sprawy – Peeta opuszcza wzrok.
- A to dlaczego? – zdumiewa się Caesar.
Peeta robi się czerwony jak burak.
- Ponieważ… – zająkuje się. – Ponieważ… Ona tu ze mną przyjechała. ~Caesar, Peeta, s. 125